niedziela, 12 czerwca 2016

Grzech pokoleniowy

Osoba wysoce wrażliwa (OWW) (Highly Sensitive Person) – to termin stosunkowo świeży, którym według Elaine Aaron można określić 15-20% populacji. 
Nasze otoczenie, często określa takie zachowanie, jako wstydliwość, jednak wstydliwość jest cechą wyuczoną, „wrażliwiec” - po prostu preferuje inne podejście do przedstawionych mu sytuacji.
Mimo tego, że większość osób wrażliwych to dzieci, które zawsze stały z boku, to jednak 30% OWW wyrośnie na ekstrawertyków. Naukowcy zaobserwowali takie cechy u stu różnych gatunków zamieszkujących ziemię, które jako technikę przetrwania, wybierają obserwację i zdystansowane podejście do sytuacji.

„Wrażliwiec” ma tak zwany niski próg stymulacji, dlatego, że jego mózg przetwarza informacje inaczej niż pozostałe 80% populacji:
 Jaś (osoba wysoko wrażliwa), patrząc na deszcz za oknem: czuje jego zapach, przedostający się przez drobne szczelinki, słyszy rytm kropli uderzających o parapet, doznaje lekkiego rozdrażnienia, kiedy widzi, że siedząca obok niego mama martwi się czymś, potem znów wygląda przez okno i zastanawia się czy tacie, jest zimno, bo przecież wyszedł na dwór, żeby zapalić. Każde z powyższych doznań wywołuje inną emocję u Jasia - im więcej doznań, tym więcej emocji stąd też częste "emocjonalne przeładowanie"
Franek (nie jest osobą wysoce wrażliwą), dla niego deszcz to nuda, nie można wyjść na dwór, mama też nie chce się bawić, a Jasiek znów na coś się gapi.- Deszcz jest tyko wtedy fajny, kiedy można biegać z wystawionym językiem. W co mógłbym się pobawić?- myśli Franek- może w skakanie z wersalki…


Osoba wysoce wrażliwa, to idealny, partner dla osoby narcystycznej, nie tylko ze względu na swoją empatię i szybkość rozpoznawania narcyzowych humorów, ale przede wszystkim, dlatego, że jest namiastką tego, co narcyz kiedyś odczuwał.

Duża część osób zaburzonych to dzieci, których wrażliwość została zakatowana przez patologiczne metody wychowawcze poprzednich pokoleń. Zważając na to, że zostało udowodnione, iż taka wrażliwość jest dziedziczona, dzieci narcyza i empaty, powstałe ze związku, dwóch „genetycznie wrażliwych” osób, mają duże szanse na to, by być takim właśnie wrażliwcem. Stąd też „grzech pokoleniowy”, a według psychologii, przekazywanie wzorców zachowań, przy sprzyjających okolicznościach genetycznych. Tak stworzone kolejne pokolenia osób zaburzonych zasilają biznesy farmaceutyczno/kościelny próbując wyleczyć się z czegoś, co jest wartym doceniania. 

Osoba wrażliwa „utwardzona” przez traumę, staje się osobą zaburzoną. Przyjmuję maskę narcyza, albo staje się wieczną ofiarą, która poprzez toksyczne relacje próbuje uzyskać coś, co wydaje się jej miłością.
OWW od najmłodszych lat czuje się, „produktem wadliwym”, a jego/ jej rodzice nie rozumiją, że słowa „Przestań się mazać!” nigdy nie pomogły nikomu się uspokoić. Przechodzi emocjonale tortury (często również fizyczne) po to, aby stać się kimś, kim nigdy nie miał być. A mówiąc prościej z pianisty nigdy nie da się „stworzyć” żołnierza.

Osoby narcystyczne często okazują empatię dla swojego ulubionego zwierzaka, budząc tym samy ciekawość i nadzieje, że jednak jest w nich odrobina miłości. Narcyz kochający swojego „pupila” to po części upewnienie, że był on wrażliwym dzieckiem, które zostało zawiedzione przez najbliższych, a teraz, pozostało mu tylko zaufanie do zwierząt. Niestety nie jest to, w żaden sposób dowodem na to, że narcyz będzie potrafił kiedykolwiek poczuć podobne uczucia do drugiego człowieka.


Jak przerwać „grzech pokoleniowy”, (na pewno nie modlitwą ;) ) – przede wszystkim poprzez minimalizowanie kontaktu z osobami, miejscami lub sytuacjami, które mogą wywołać traumę u dziecka wrażliwego (i nie tylko). Dziecko musi być utwierdzane w przeświadczeniu, że jest doceniane, rozumiane i kochane, jako że jest wyjątkowe, i że jego wrażliwość jest darem, a nie czymś, co musi być utwardzone lub wyparte. „Wrażliwcy”, którym pozwolono, być wrażliwymi, to często poeci, artyści i muzycy. Mimo, że zdają sobie z tego sprawę, dopiero po trudnej relacji z narcyzem, to i tak w większości przypadków, na pewnym etapie, życia odnajdują swoje prawdziwe powołanie. Jednak Ci, którzy zostali wychowani pod hasłem „Nie maż się!” lub „ Beksa!” i doświadczyli przemocy ze strony rodziców często, „znieczulają” swój ból, alkoholem, narkotykami lub iluzją kontroli.

Na zdjęciu Czesław Niemen






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz